20 września 2014

Jak pokonałam zastój wagi.

Sukces! Moja waga po ponad miesiącu zastoju wreszcie ruszyła! I to akurat w momencie kiedy przestałam przejmować się zasadami, które są głoszone jako "zdrowe odżywianie".  Przypadek?



Nie, nie zaczęłam więcej jeść, mniej też nie. Za to wcinałam na kolację owoce i odstawiłam czerwoną herbatę. Nie wiem czy po prostu zbiegło się to w czasie i nie miało wpływu, ale od tej pory nie zamierzam się przejmować - chcę węgle na kolacje, to je zjem. Nawet bez odrobiny białka.

Być może pomocny był ruch - z braku czasu w domu, zaczęłam po prostu spacerować szybkim krokiem przed szkołą, gdyż jestem w niej zwykle i tak sporo za wcześnie - trzeba jakoś wykorzystać ten czas. Ale 10-20 min spacerku dziennie to niewiele, nie jestem więc przekonana czy przyczyniło się to do spadku wagi, ale do poprawy samopoczucia na pewno.

Co robiłam żeby pokonać zastój? To co radzili.
Po pierwsze - dzień wolny od diety. A nawet 3. Pierwszy kontrolowany, po prostu 1500 kcal, dwa kolejne - obżarstwo na maksa. Waga podniosła się o dziwo tylko jakieś 0,2kg i spadła po ok. 2 dniach diety. A potem dalej sobie stała.
Po drugie - zmniejszenie ilości kalorii. Niewiele - bo tylko 100 mniej. Być może miało to wpływ na spadek wagi, chociaż wczoraj jadłam już normalnie.
Po trzecie - ruch. To o czym pisałam na samym początku bloga. Wtedy nic nie dawało. Teraz na tego typu aktywność co wtedy nie mam czasu ani ochoty, ale może warto byłoby się przemóc?
Po czwarte - brak kolacji. (Tego akurat nie radzili) Przy tym akurat zostanę, oczywiście nie zawsze, ale na pewno nie będę jadła tylko dlatego, że już czas, bo za 2-3h idę spać. Co z tego że 2h temu zjadłam spory obiad i nie jestem głodna - przecież muszę zjeść kolację! A dzięki niejedzeniu kolacji, mogłam więcej zjeść w dzień.

Co będzie dalej - czas pokaże. Na swoim przykładzie jednak wiem, że większość zasad dotyczących odchudzania, głoszonych w internecie, mnie nie dotyczy. Ja jem wszystko kiedy chcę (byle 3h przed snem), mało warzyw, dużo owoców - i chudnę. Wystarczy tylko, żeby zmieścić się w limicie kalorycznym. I tyle.

Zatem, moja rada - patrzcie co działa na Wasz organizm, zamiast sztywno stosować się do "zasad zdrowego odchudzania". Bo przecież każdy jest inny i czego innego potrzebuje. Także jeśli chodzi o jedzenie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz